“Who does not respect and not value your past is not worthy of respect, present or future rights to.” Marshal Józef Piłsudski „Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości.” Marszałek Józef Piłsudski
W latach dwudziestych Anglicy wymyślili serię małych opancerzonych pudelek na gąsienicach, które zelektryzowały wojskowych w niemal wszystkich krajach świata, dając impuls do światowego rozwoju nowej kategorii pojazdów w Polsce zwanych tankietkami. Jednak najbardziej znana na świecie konstrukcja tankietek Carden-Loyd Mark VI brytyjczyków Sir Johna Cardena and Viviana Loyda, nie była nawet pierwsza na świecie, bo w Anglii jako pierwszy przedstawił pierwowzory podobnych pojazdów major Giffard LeQuesne Martel, którego konstrukcje nie doczekały się rozwoju, ale stały się impulsem dla licznych konstruktorów i firm.
Autor: Maciej Tomaszewski
Ale nie chodziło tylko o sam pomysł tankietek, chodziło głównie o rozwiązania techniczne i zastosowane technologie dające wystarczającą żywotność pojazdu, pozwalającą na myślenie o jego zastosowaniu w realnej wojnie. Być może i prace firmy Carden-Loyd Tractors Ltd założonej przez Cardena i Loyda odeszłyby w niepamięć gdyby nie fakt, że ich firmę kupił koncern Vickers-Armstrong, którego zaplecze technologiczne zagwarantowało wartość użytkową tym konstrukcjom. Na świecie w tym czasie powstała chyba setka różnych 1-2 osobowych pojazdów, które można zaliczyć do tej klasy, jednak tylko inżynierowie Carden i Loyd, zyskali nieśmiertelną sławę. Światowa promocja tankietek Carden-Loyd sprawiła, że kolejno różne kraje porzucały konstrukcje własnych konstruktorów o niepewnej przyszłości, zakupując licencje pojazdów za którymi szło silne wsparcie w postaci nowoczesnych technologii. W efekcie po armii brytyjskiej, zakupów tankietek w Vickers-Armstrong dokonały: Polska (10 może 11), Czechosłowacja (3 szt.), ZSRR (20 szt.), Boliwia (3 do 5), Japonia (6), Kanada (12), Holandii (5), a interesujące nas tu Włochy kupiły 4 tankietki i jak większość wymienionych tu krajów kupiły także licencję. Tankietki w małych ilościach kupiły też: Francja, Indie, Syjam. Użytkowały je też Grecja, Tajlandia, Chile, Chiny, Finlandia i Portugalia. Kilka krajów podjęło produkcję licencyjną a później opracowało na ich podstawie własne unowocześnione konstrukcje.
Do chwili pojawienia się tankietek praktycznie jedynym czołgiem włoskim od 1921 r. był czołg lekki Fiat 3000 (100 sztuk). Tu od razu trzeba zaznaczyć, że czołg ten nie był - jak to wiele osób uważa – zwyczajną repliką francuskich Renault FT-17 mimo zewnętrznego podobieństwa, lecz zupełnie nową konstrukcją. Miał np. silnik ustawiony poprzecznie i np. był ponad trzy razy szybszy, rozwijając prędkość 24 km/h. W latach dwudziestych była to konstrukcja udana i nowoczesna, co potwierdzało słuszność wybranej przez Włochów drogi, korzystania z własnego dorobku i wiedzy. Jedynym poważnym zarzutem była spóźniona wersja czołgu Fiat 3000 uzbrojona w działo (tylko 30 sztuk, choć podawane jest nawet do 52 sztuk), która weszła do służby dopiero w 1930 r. W tym czasie nowoczesne światowe konstrukcje miały już wieże tzw. „dwubroniowe”, o czym Włosi jeszcze nie pomyśleli. Jednak zastosowane działo Vickers-Terni było ciężką, ale bardzo dobrą (w swoich czasach) bronią przeciwpancerną i ewentualnym poważnym argumentem w walce z innymi czołgami. Działo miało kaliber 37 mm i długości lufy 40 kalibrów, ale licząc bez długości komory nabojowej (we Włoszech przyjęto taki system podawania długości lufy). W efekcie na 130 do 152 wyprodukowanych wszyctkich czołgów Fiat 3000, ogromna większość uzbrojona była jedynie w 2 karabiny maszynowe. Podobnie było z tankietkami, bo mimo zakupu licencji Włosi postanowili jak zwykle iść własną drogą a zakup licencji był jedynie etapem pośrednim.
W latach dwudziestych największy wpływ na przyszły charakter włoskiej broni pancernej miał pułkownik a późniejszy generał Enrico Maltese. Problem polegał jednak na tym, że swoje poglądy opierał on na doświadczeniach I W.Ś. na froncie włoskim. Pierwszym generalnym jego wnioskiem było założenie, że czołgi znane z pól bitewnych Francji, z małymi wyjątkami, nie nadają się do użycia w warunkach wojny w Alpach. Drugim jego lansowanym wnioskiem było założenie, że w tych warunkach lepiej sprawdzą się działa samobieżne (semoventi), czyli pojazdy mogące strzelać do celów położonych generalnie przed nimi, bo konstrukcje bezwieżowe są lżejsze i mają niżej położony środek ciężkości. Ponadto w wydanej w 1924 r. instrukcji przeznaczonej dla Centralnej Szkoły Wojskowej w Civitavecchia, dla czołgów lekich przewidywał uzbrojenie jedynie w karabiny maszynowe a dopiero czołgi średnie miały otrzymać działo małego lub średniego kalibru. Po prostu konstrukcje pojazdów pancernych przeznaczonych do użytkowania w specyficznych warunkach ówcześnie dzikich i niedostępnych Alp, musiały być przystosowane do tamtejszych warunków. Musiały być stosunkowo lekkie, zdolne do poruszania się po wąskich drogach i mostach o niewielkiej nośności a także zdolne do pokonywania stromych zjazdów i podjazdów oraz jazdy z dużym przechyłem bocznym. Z takiego rozumowania wiodła prosta droga do zaakceptowania tankietki jako lekkiego czołgu podstawowego uzbrojonego jedynie w karabiny maszynowe umieszczone w kadłubie, choć zdolnego tylko do ostrzeliwania celów położonych w przednim sektorze, co zapewne uznano za "zło konieczne".
W opublikowanym w 1925 roku trzeciej części instrukcji dla czołgistów "Addesetramento delle Unita Carrista", autorstwa Maltese, przewidywało on wykorzystanie czołgów lekkich (carro veloce) jako pojazdów rozpoznawczych kawalerii, ale głównym zadaniem wszelkich czołgów było nadal poruszanie się za tylarierami atakującej piechoty i eliminowanie swoim uzbrojeniem wykrytych punktów ogniowych wroga, podczas decydującego natarcia.
W regulaminach nie przewidywano walki czołgów z czołgami, co pułkownik Maltese potwierdził w zmianach do regulaminów opublikowanych w 1928 r. Skoro tak, to czołg podstawowy (wtedy lekki) wcale nie musiał być uzbrojony w działo. Generalnie można przyjąć, że na losach włoskich wojsk lądowych w II W.Ś. zaciążył fakt, że niemal do końca lat trzydziestych nie przewidywano udziało Regio Esercito w większych walkach na otwartych przestrzeniach, takich jak na Ukrainie czy w Afryce Północnej podczas II W.Ś., ale przewidywano walki w wysokich górach. W trudnym tereni "krótkie horyzonty" nie wymagały zastosowania uzbrojenia o dalekim zasięgu a ponadto przewidywano ograniczone terenem zastosowanie czołgów i założono, że czołg nie będzie zwalczał czołgu Sprawiło to, iż nie przywiązywano wagi, ani do uzbrojenia czołgów w działa, ani do wyposażenia wojsk w większe ilości skutecznych dział przeciwpancernych. W wyniku tego aż do lat czterdziestych tankietki uznawano za idealne dla armii włoskiej rozwiązanie.
Zastępca sekretarza wojny generał Cavallero w 1928 r. podjął decyzję o wyposażeniu armii włoskiej (Regio Esercito) w lekkie czołgi rozpoznawcze, przeznaczone do współpracy z piechotą. Rok podjęcia tej decyzji zbiega się w czasie z wieloma podobnymi podjętymi w tym czasie w innych krajach europejskich i był odbiciem światowego trendu. Oczywiste było, że uwagę włoskiego Inspektoratu Techniki Samochodowej (l'Ispettorato Tecnico Automobilistico) zwróciła tankietki Carden-Loyd Mk.VI.
Podjęto decyzję o wszczęciu testów pojazdu we Włoszech, które odbyły się w Ligurii, a następnie zakupiono 4 gotowe pojazdy i licencję na podstawie której wyprodukowano serię 21 pojazdów we Włoszech. Jak w większości krajów pierwsze zastrzeżenie wzbudzał brak zakrytego przedziału załogi i rozwiązano to zastosowaniem zamykanych pokryw. Piramidalne pokrywy nachodziły na głowy członków załogi i podobnie jak i w innych tego typu rozwiązaniach, czy w nieco innym rozwiązaniu zastosowanym na sowieckich T-27, ograniczały mocno możliwości komunikowania się ze sobą członków załogi, rozdzielonych przecież także pracującym silnikiem. Dla unifikacji uzbrojenia na tankietkach początkowo zastosowano standardowy w armii włoskiej ckm Fiat-Revelli nodello 1914 kalibru 6,5 mm chłodzony wodą, a następnie km chłodzony powietrzem, który stał się wraz z osłaniającą otwór strzelecki tarczą pancerną, łatwo rozpoznawalną wizytówką włoskich Caden-Loydów, odróżniając je od innych pojazdów na tej licencji. Od razu jednak licencyjne pojazdy włoskie różniły się od brytyjskich w związku z zastosowaniem szerszych gąsienic.
Włosi swoje tankietki oznaczyli CV-29, gdzie litery CV pochodziły od słów carro veloce, co można tłumaczyć jako czołg szybki (wóz, pojazd szybki). Tankietki skierowano do pierwszego włoskiego samodzielnego oddziału czołgów o nazwie 1s Batteria Autonoma Carri d’ Assalto, gdzie służyły z innymi czołgami. Zakładano, że tankietki będą działały holując za sobą gąsienicowe przyczepki. Pojazdy te nie odegrały zbyt wielkiej roli w armii włoskiej, gdyż dość szybko zastąpiono je nowocześniejszymi wozami CV-33, skazując CV-29 na zadania szkolne i pomocnicze.
Z jednej strony nowe pojazdy uznano za niezadawalające, ale z drugiej strony same pojazdy typu tankietka uznano przysłowiowym „lekiem na wszelkie zło”. Ogólnie eksperyment z tankietkami uznano za udany, lecz widziano potrzebę ich udoskonalenia. Armia włoska szykująca się do wojny w górach wzorem wydarzeń z I W.Ś., ceniła pojazdy niezbyt szerokie, lekkie i zdolne do poruszania się po wąskich górskich drogach oraz pokonywania słabych mostów. W odpowiedzi na ten sygnał firma Ansaldo natychmiast przystąpiła do opracowywania własnej wersji takiego pojazdu, w wyniku czego powstały bardzo udoskonalone i masowo produkowane tankietki CV-33 i CV-35, ale będzie to tematem osobnego artykułu.