W mieście Kos przy ulicy Anapafseos, znajduje się kościół katolicki św. Jana, a przy kościele stary cmentarz Kos. Tuż przy kościele usytuowana jest pamiątkowa płyta ku czci pomordowanych przez Wermacht w 1943 r. oficerów włoskich, znajdujących się w niewoli jenieckiej w rękach Niemców. Ostatnie słowa to ważne wyjaśnienie, bo dokonano na Kos zbrodni wojennej.
Zdjęcia Maciej Tomaszewski
Autor: Maciej Tomaszewski
Gdyby ktoś był w Kos, to w ulicę Anapafseos skręca się z dość długiej i uczęszczanej ulicy Grigoriou E’, pomiędzy dwoma znanymi zabytkami wyspy. Są to odkopane w wyniku włoskich wykopalisk archeologicznych w latach 1934-1942: muzeum z pozostałościami rzymskiej willi Casa Romana i starożytny teatr antyczny. Ulica wiodąca do kościoła jest niepowtarzalna, bo o pięknym monumentalnym wyglądzie, obsadzona po bokach strzelistymi drzewami. Ci, którzy byli już na wyspie lub dopiero będą, mogą do tego kościoła trafić, lub już tam byli w celach religijnych, gdyż jest to jeden z nielicznych kościołów obecnie katolickich. Msze katolickie odbywają się tam w niedziele od lipca do września o godzinie 11.00 i 18.00. Od maja do lipca odprawiane jest tam też nabożeństwo ewangelickie o godzinie 10.00. Wiedząc o tym rezydenci biur turystycznych często kierują tu turystów chętnych do udziału w mszy niedzielnej, lub nawet przywożą grupy chętnych nie tylko z Kos, ale i z okolicy. Sam kościół jest mały ale uroczy a w podstawie o okrągłym obrysie. Jest też na wyspie swoistym strażnikiem tych włoskich katolików, którzy zostali na wyspie na wieczny odpoczynek. Większość włoskich i mieszanych rodzin włosko-greckich musiała po wojnie opowiedzieć się za narodowością grecką lub włoską. W traktacie pokojowym rząd włoski zrzekł się wysp Dodekanezu w ramach pojednania z Grecją za agresję w 1940 r. W wyniku tego Anglicy zarządzający wyspami przekazali je w 1947 r. Grecji. Dla tych, którzy przyznali się do włoskiej narodowości oznaczało to deportację do Włoch. W ten sposób na tutejszym cmentarzu pozostało wiele zapomnianych grobów w tym żołnierskich, które są stopniowo likwidowane.
Tuż przy kościele znajdują się tablice pamiątkowe na które zapewne nikt z Polaków przyjeżdżających czy przychodzących do kościoła nie zwraca uwagi. Dowodem na to, że nikt tej historii nie zna i nie pamięta były rozmowy z polskimi rezydentami na wyspie. Nie wiedzieli nawet, że takie upamiętnienie znajduje się przy kościele, choć koło tablic przechodzili nie raz a ich greccy znajomi nigdy o tym nie mówili. Tablice poświęcone są zamordowanym w dniach od 4 do 7 października 1943 r. oficerom włoskim. Zbrodnia ta, jest o tyle ohydna, że dokonano ją z zemsty na bezbronnych jeńcach wojennych. Jest też kolejnym zaprzeczeniem twierdzeń niektórych Niemców o „czystych rękach Wermachtu”.
Obecnie na cmentarzu nie ma doczesnych szczątków pomordowanych oficerów włoskich zabitych podczas tej zbrodni. W marcu 1945 r. Niemcy zgodzili się na ekshumację zwłok oficerów z dołów śmierci w Ciflicà pozostałych po egzekucjach. Postawili jednak warunki: ekshumacje i przeniesienie zwłok miały odbyć się bez rozgłosu, bez uroczystości, bez obsługi religijnej. Oficerów pochowano w kolejnej zbiorowej mogile, bez pomnika i bez napisów a więc anonimowo właśnie przy kościele św. Jana. Tajemnica wynikała z tego, że podczas okupacji Kos w latach 1943-1945 Niemcy i ich włoscy pomocnicy, którzy pozostali wierni Mussoliniemu, rozpuszczali pogłoski, że oficerów nie ma na wyspie gdyż przewiezieni zostali do kontynentalnej Grecji. Przeniesiono tak 66 odnalezionych zwłok. Z tych ciał obecni przy ekshumacji kapelan i proboszcz byli w stanie zidentyfikować ok. 36 do 44 ofiar. Prawdopodobnie w 1946 r. na zlecenie rządu włoskiego ekshumowano 30 dalszych ciał oficerów z innych dołów śmierci na wyspie o czym świadczy rachunek wystawiony przez jedną z firm za ekshumacje. Liczba 96 zamordowanych jest to wersja realna, lecz w wielu źródłach podawane jest, że 30 lub 37 ciał zabitych do dziś nie odnaleziono a faktyczna liczba zamordowanych to 103 do 106 oficerów.
Liczbę rozstrzelanych oficerów włoskich w wyniku tej masakry na Kos różne źródła oceniają na 96 do 103 (a nawet 106 osób, choć pojawiają się liczby 30 czy 66, ale nie są prawdziwe). Źródła włoskie raczej zgodnie podają liczbę 103. Trudności w ocenie ilości rozstrzelanych powodowane są różnymi czynnikami. Nie jest znana nawet dokładna liczba oficerów włoskich przebywających na wyspie w chwili niemieckiego ataku bo dane liczbowe obejmują jednocześnie wyspę Kos i Leros. Np. A.U.S.S.M.E. Dzienniki historyczne na str. 848, w tabeli wynagrodzeń z sierpnia 1943 r. widnieje 150 oficerów na Kos i 58 na Leros i innych pobliskich wyspach, jednak tabela ta dotyczy tylko oficerów 10° reggimento “Regina” bez oficerów innych rodzajów broni, kapelanów i lekarzy. Dodajmy, że na Leros także rozstrzelano część oficerów. Inny przykład daje porucznik Cosimo Taberini, który przeżył gdyż był oficerem administracji i Niemcy darowali mu życie. W swych powojennych relacjach informował, że porucznik Vietri był ranny w bitwie, został przewieziony do szpitala i tam zmarł.
Mało pozostało oficerów mogących przekazywać takie relacje na podstawie których korygowano losy oficerów. Inne pytania nasuwały się np. w związku z tym, że na terytorium Turcji rozmaitymi środkami pływającymi przedostało się 28 oficerów włoskich (tak też uciekali z wyspy Anglicy). Choć Turcja jest niedaleko, to czy wszyscy z tych co wyruszyli z wyspy do Turcji dotarli i czy jacyś nie zaginęli już w Turcji? Nie ma też pewności co stało się z dowódcą włoskich oddziałów na wyspie pułkownikiem Felice Leggio. Relacji naocznych światków egzekucji brak, tym bardziej, że nigdy uczestniczących w nich Niemców nie starano się ścigać i postawić im zarzuty i nigdy ich nie przesłuchiwano. Tym bardziej więc, nie ma bezpośrednich relacji o rozstrzelaniu pułkownika. Jest prawdopodobne, że jego ciało jest wśród nie rozpoznanych zwłok. Jednak wspomniany por. Cosimo Taberini w powojennej relacji twierdził, że pułkownik Leggio i jego adiutant Giovanbattista Colussi zostali przewiezieni 4 października samolotem do Aten. Nie wiadomo na czym opiera on to twierdzenie, bo naocznym świadkiem być nie mógł a być może uwierzył rozsiewanym później na wyspie plotkom, na czym szczególnie zależało kolaborującym z Niemcami kilku oficerom włoskim. Duża liczba nie zidentyfikowanych zwłok potęguje te spekulacje. Pewne są nazwiska oficerów, którzy jak płk. Leggio z wojny nie wrócili i to pozwala uznać, że są wśród tych nierozpoznanych szczątków doczesnych. Ostatecznie zidentyfikowano szczątki 62 zamordowanych oficerów.
Tu znajduje się artkuł o przebiegu zbrodni na wyspie Kos / Per saperne di più
W 1954 r. ponownie ekshumowano zwłoki i przeniesiono je do Włoch na cmentarz Sacrario Militare Caduti d'Oltre Mare w Bari, gdzie spoczywają do dzisiaj.