(artykuł opublikowany 14 marca 2014 r.) Gdy zacząłem planować utworzenie tej strony i wybrałem dla niej motto „Dwóje z lekcji historii pisane są na skórze narodów” autorstwa Aleksandra Kumora, czyli „Le note peggiori delle lezioni di storia sono scritte sulla pelle delle nazioni” w języku włoskim, nie sądziłem, że aż tak bardzo zbliżę się do aktualnych problemów i potrzeb współczesnej Europy. Dzisiaj, po aneksji przez Rosję Krymu, należy inaczej spojrzeć na poniższy artykuł, przypominający wydarzenia z przeszłości, ale jakże wiernie odtwarzające obecną sytuację i wszechmogącą bezsilność. Trzeba jednak zaznaczyć, że niektóre metody są nawet bardziej wyrafinowana, jak np. wojna rosyjskich trolli w internecie, czy bezczelne, jak "zielone ludziki" do których bezceremonialnie przyznał się Putin. Putinowi, tak jak Hitlerowi zależy na wprowadzeniu w polityce akceptacji bezprawia i polityki faktów dokonanych. Efekty mogą być tragiczne. Doktryna Kremla dopuszcza możliwość użycia broni atomowej przeciwko państwu, które jej nie posiada. Taki atak atomowy na peryferiach UE przy obecnej miękkiej polityce zachodu mógłby odstraszyć USA i UE przed powstrzymaniem agresji rosyjskiej. Zachód się boi a Putin dobrze o tym wie i to wykorzysta, tak jak kiedyś wykorzystywał to Hitler.
Autor: Maciej Tomaszewski
Niemieckie zaangażowanie w „ochronę mniejszości niemieckiej” w Czechosłowacji wynikało z systematycznej realizacji przez Hitlera idei Lebensraum, czyli „przestrzeni życiowej” dla Niemców. Agresywne poczynania Hitlera spotykały się z ugodowymi poczynaniami rządów państw zachodnich, głównie z powodu niezręcznej sytuacji w jakiej się znajdowały, będąc pod naciskiem pacyfistycznie usposobionych społeczeństw i przykrych doświadczeń z okresu I wojny światowej. Wygodnie żyjące społeczeństwa zachodniej Europy mają dzisiaj jeszcze bardziej egocentryczne i pacyfistyczne nastawienie i niemal kompletny brak patriotyzmu. Najgorszą krzywdę wyrządzają jednak współczesnej Europie „biznesmeni”, którzy za doraźny zysk gotowi są na wszystko i to oni wywierają największą presję na polityków. Za przeniesienie produkcji przemysłowej do Chin przyjdzie nam też kiedyś zapłacić wysoką cenę. W tamtych czasach także utrzymanie dobrych stosunków gospodarczych z Niemcami wielu się opłacało. Tak jak i kiedyś i obecnie większość w społeczeństwach zachodnich uważa, że wojna nie wybuchnie bo Putin zadowoli się częścią Ukrainy, np. Krymem, tak jak kiedyś uważano, że Hitlerowi wystarczy dać Sudety i nastanie wieczny pokój.
Mniejszość niemiecka w Czechosłowacji około 1930 r., według oficjalnych danych wynosiła ponad 3 miliony a według oceny niemieckiej około 4 milionów. Tak czy inaczej ludność ta miała poważny wpływ na losy tego kraju, gdyż Czesi stanowili 50,6% ludności a Niemcy 22,5%, przy czym druga siła narodowa mająca stanowić o tym państwie, czyli Słowacy, stanowili jedynie 15,6%, przy odsetku 4,9% dla narodowości Węgierskiej [1]. Przywódca Niemców Sudeckich Konrad Henlein został uznany przez Hitlera przywódcą wszystkich Niemców poza terytorium Rzeszy, co wskazało gdzie rozegra się kolejne decydujące starcie. Dyplomacja polska w tym czasie uznała, że Czechosłowacja praktycznie stoi już w obliczu nietrudnych do przewidzenia żądań niemieckich i nawet duże ustępstwa ČSR mogą okazać się niewystarczające. Zauważono, że agitowana ludność niemiecka małych koncesji już nie przyjmie a na duże Czesi pójść nie mogą [2]. Wydarzenia rozgrywające się w Europie od pierwszych dni 1938 r. potwierdziły przewidywania polskiej dyplomacji.
Strona polska miała z Czechosłowacją zadawniony spór graniczny dotyczący spraw Śląska Cieszyńskiego, Orawy i Spisza. Warto wspomnieć incydent z 23 stycznia 1919 r. kiedy to wojska czeskie przypuściły nagły atak na Bogumin, Karwinę i Jabłonków. Zapamiętano Czechom podstęp jakiego się dopuścili, gdyż zaaranżowali oni akcję kilku oficerów wojsk Ententy, by jakoby w jej imieniu zażądali od brygadiera Franciszka Latinika, dowódcy w polskiej części Śląska Cieszyńskiego, opuszczenia tego obszaru w ciągu 2 godzin. Jako powód podano konieczność „przywrócenia i utrzymania porządku” przez Ententę. W rzeczywistości Czesi chcieli zająć te tereny jak i Orawę i Spisz, by nie dopuścić do przeprowadzenia tam wyborów do polskiego Sejmu Ustawodawczego. Czesi zaatakowali jeszcze przed upływem ultimatum uzyskując znaczne postępy terenowe, co doprowadziło do tygodniowych krwawych walk. Sprawa czeskiego podstępu wydała się i nabrała rozgłosu międzynarodowego co nawet skłoniło stronę czeską do otwartego przedstawienia motywów swojego działania. Polskie zaangażowanie w wojnę z bolszewikami i sprytne wybiegi Czechów sprawiły, że dobrze wyszli z tych konfliktów granicznych, ale nie mieliśmy w sobie przyjaciół.
Rozgrywając tę kartę i dobrze przewidując ruchy niemieckie, nasz minister spraw zagranicznych Józef Beck podczas rozmów z premierem Prus Hermanem Göringem w dniu 23 lutego 1938 r., sondował możliwości zaspokojenia polskich oczekiwań wobec Śląska Cieszyńskiego, zaś w wywiadzie dla angielskiego dziennika „Daily Mail”, który ukazał się 22 marca tego roku, Beck oświadczył, że ludność polska na Zaolziu powinna uzyskać te same prawa –na przykład autonomię – które zostaną przyznane Niemcom sudeckim, co już wybiegało w przyszłość.
28 marca 1938 r., podczas spotkania Hitlera z przywódcą Niemców sudeckich K. Henleinem, przyjęto ustalenia o wysuwaniu wobec rządu Czechosłowacji żądań niemożliwych do wypełnienia. Miało to podnosić napięcie i dać pretekst, by w sprzyjającym momencie wojska niemieckie wkroczyły do Czech. Ofiarowano też w tym celu wszelką pomoc, w tym szkolenie i przemyt uzbrojenia na tereny Czech. W kwietniu na poufny rozkaz z Berlina Partia Niemców Sudeckich (SDP), wystąpiła z żądaniem przyznania szerokiej autonomii politycznej i kulturalnej, co zapoczątkowało przewlekłe negocjacje. Z czasem na porządku dziennym stanął problem przekształcenia Czechosłowacji w państwo federacyjne. Gdyby doszło do utworzenia federacji łatwiej by było odrywać od niej poszczególne jej części. Jednak Hitler wyczół tak wielką słabość przeciwników, że rychło poszedł jeszcze dalej. Jak tylko rząd czeski – zazwyczaj pod naciskiem państw zachodnich – składał obietnice jakichś ustępstw na rzecz mniejszości narodowych, niemal natychmiast spotykał się z kolejnymi narastającymi postulatami.
Mimo, że jak podkreślał sam Hitler, nie zamierza w najbliższym czasie atakować Czechosłowacji, już 21 kwietnia 1938 r. wydaje polecenie przygotowania planów zbrojnej inwazji na Czechosłowację. Trzeba przyznać, że sytuacja dla Czechosłowacji nie była w tym momencie stracona. Na terenie Czech mieszkało co prawda wielu Niemców, ale armia Czechosłowacka miała znaczny potencjał i niezłe zaplecze przemysłowe, gdyż kiedyś była zapleczem zbrojeniowym cesarstwa Habsburgów. To Niemcy raczej blefowali ze swą siłą, gdyż ich armia w tym momencie znajdowała się w trakcie błyskawicznej rozbudowy, co często nie sprzyjało jakości. Pierwszym sprawdzianem nowej armii na skalę zbliżoną do wojny, była dopiero aneksja reszty terytorium Czech wiosną 1939 r. i nie wszystko poszło wtedy gładko.
Czechosłowacja miała ponad dwa razy mniej mieszkańców i powierzchni niż w tym czasie II Rzeczypospolita. Czesi swój potencjał fortyfikacyjny skupili głównie na zachodnich granicach budując ogółem 9 982 obiekty co dawało średnio 8 obiektów na 1 km obrony (plan docelowy był prawie dwa razy większy), ale nie rozmieszczono ich tak linearnie, ale w najważniejszych punktach obrony. Nie była to linia Maginota, ale biorąc pod uwagę w dużej części górską osłonę granic, dawało nadzieję na skuteczną obronę. Jak oceniam, to jednak właśnie późniejsza utrata tej linii umocnień, podobnie jak w jeszcze późniejszym wypadku dla Francji ominięcie przez Niemców linii Maginota, spowodowało utratę woli walki w społeczeństwie karmionym zapewnieniami o potędze granicznych fortyfikacji. Po mobilizacji obiekty forteczne miało obsadzić 138 batalionów z których część pełniła swą funkcję już podczas pokoju (np. 24 bataliony obsadzające ciężkie forty) co stanowiło odpowiednik 42 pułków piechoty. Ponadto część fortyfikacji miały obsadzić dywizje liniowe. Czeskim obrońcom, podczas tej niebyłej wojny, bardzo mógł się przysłużyć teren (w przeciwieństwie do głównie równinnej Polski).
Można powiedzieć, że nienajgorszy był poziom motoryzacji armii Czechosłowackiej, choć oczywiście ocena zależy od punktu widzenia. Przed mobilizacją armia posiadała na stanie 8 292 pojazdy w tym 4 560 ciężarówek. Podczas mobilizacji miano ten potencjał znacznie zwiększyć i choć ogólny poziom motoryzacji Czechosłowacji w porównaniu do światowych potęg, był umiarkowany i tak wojska tego kraju miały ponad dwa razy więcej pojazdów transportowych niż w 1939 r., przed mobilizacją nasze WP, a czeskie możliwości mobilizacyjne były ponad trzy razy większe, już tylko z powodu ilości pojazdów mechanicznych zarejestrowanych w Czechosłowacji (w 1937 roku było to ok. 108 000 samochodów w tym 25 000 ciężarowych oraz 60 000 motocykli). Warto jednak podkreślić, że planowane walki graniczne w Sudetach wymuszały użycie głównie górskich środków transportu z których najlepsze w pierwszej linii to w tym wypadku juczne konie i muły...
W tym czasie armia i miała już jedną całkowicie zmotoryzowaną dywizję piechoty (14 DP) a druga była w trakcie motoryzacji (13 DP). Sprzęt motorowy takiej dywizji składał się ze 127 samochodów osobowych, 1 289 ciężarowych, 118 specjalistycznych oraz 493 motocykli. Czesi przekształcili swoje 4 brygady kawalerii w dywizje szybkie vz.37. Postąpili jednak podobnie jak francuzi i połączyli oddziały konne ze zmechanizowanymi, co nie było dobrym rozwiązaniem. Posiadaną, skromną ilość czołgów, przeznaczyli w lwiej części dla tych jednostek. Etatowo dywizja uzbrojona była w 264 rkm, 66 ckm, 6 moździerzy, 28 działek ppanc., 16 działek plot., 24 działa artylerii lekkiej, 12 samochodów pancernych i 98 czołgów. W praktyce z powodu braku sprzętu dywizjom tym brakowało średnio ponad połowę liczby przewidzianych etatem czołgów i 1, 2, 3 i 4 dywizje szybkie miały odpowiednio po: 40, 40, 13 i 76 czołgów. Mimo trudności sprzętowych przystąpiono do organizacji piątej takiej dywizji. Etatowy sprzęt motorowy dywizji szybkiej to 135 samochodów osobowych, 874 ciężarowe i specjalne, oraz 298 motocykli a stan osobowy to 460 oficerów i 10 457 żołnierzy.
Do września 1938 czechosłowacka armia zwiększyła swój stan posiadania do 51 samochodów pancernych OA vz.30 i 15 cięższych OA vz.27, 70 tankietek czyli tančík vz.33, 50 czołgów LT vz.34 oraz 298 czołgów LT vz.35. Warto podkreślić, że czołgi LT vz.35 były bardzo wartościowym sprzętem i później Niemcy skrzętnie wykorzystali je przy ataku na Polskę. Były one dobrze opancerzone i miały niezłe działo oraz własności ruchowe. Warto to mieć w świadomości, bo choć Niemcy już wówczas mieli dużo więcej czołgów, to były to w ogromnej większości czołgi PzKPFw I, uzbrojone jedynie w karabiny maszynowe. Uzupełniały je czołgi PzKpfw II z 20 mm działkiem, ale dla Niemców czołgi z działem 37 mm i większym były wówczas w praktyce tylko marzeniem bo w całej armii mieli ich nieco ponad 150 sztuk i były to raczej próbne serie w większości nie użyte później bojowo. Jak dowiodła kampania wrześniowa, słabe uzbrojenie i opancerzenie niemieckich czołgów nie miało jednak rozstrzygającego znaczenia, gdyż o sile Wermachtu zdecydowało wyśmienite współdziałanie wszystkich rodzajów broni, sprawna łączność i nowatorska taktyka.
Czechosłowacja planowała wystawić wojska lądowe złożone z 4 dywizji szybkich, 34 dywizje piechoty i 4 związki piechoty trzeciego rzutu, tzw. „skupin”. Co ciekawe plan zakładał, że 14 czynnych dywizji piechoty okresu pokojowego obsadzą granicę stając się Hranicni Oblasti (HO), a ich pokojowe numery miały przejąć mobilizowane dywizje rezerwowe. Dywizje OH obejmując pozycje umocnione były wzmacniane dość dużymi siłami 1 do 3 pułków granicznych, 1 do 4 batalionów granicznych, 1 do 2 dywizjonów artylerii oraz kompaniami saperów i łączności. Etat zmobilizowanej czynnej dywizji piechoty przewidywał następujące uzbrojenie: 300 rkm, 20 ckm, 18 moździerzy, 18 działek ppanc., 36 dział artylerii lekkiej oraz 3 tankietki i razem ok 14 tys. żołnierzy. Dywizje rezerwowe były nieco słabsze, np. pułk piechoty miał tylko pluton moździerzy zamiast kompanii. Skomplikowany system mobilizacji i przekształcania się jednostek spowodował, że Niemcy nie doszacowali sił czechosłowackich o ok 11 wielkich jednostek (dywizji i skupin), co przy ewentualnym konflikcie mogło zadziałać na korzyść wojsk czechosłowackich.
Podczas mobilizacji planowano wystawić dość silną artylerią w postaci: 4 zmotoryzowanych pułków artylerii ciężkiej, 21 pułków artylerii lekkiej (w tym 4 zmot.), 4 pułki artylerii konnej (zmotoryzowane!), 6 batalionów artylerii pieszej, 5 pułków artylerii plot., 1 pułk artylerii chemicznej. Artyleria czechosłowacka miała siłę 213 dywizjonów z tego 110 w dywizjach, a reszta w jednostkach korpuśnych. Zapasy amunicji artyleryjskiej wszelkich kalibrów wynosiły ok 2 300 tysięcy sztuk. Ponadto miano zmobilizować: 8 niepełnych batalionów czołgów, 4 kompanie czołgów i 7 batalionów samochodowych. Zabezpieczeniem działań miało się zająć 6 batalionów saperów, 12 batalionów kolejowych i 7 batalionów telegraficznych.
Czechosłowackie plany mobilizacyjne przewidywały wystawienie: 4 dowództw armii, 14 dowództw korpusów, 42 wielkich jednostek oraz ok 138 samodzielnych batalionów. Zakładano wystawienie armii złożonej z 1 250 - 1 272 tysiące żołnierzy, 36 000 pojazdów mechanicznych, 79 000 koni oraz 32 000 wozów konnych. Z tej liczby wojska liniowe to ponad 43 tys. oficerów i 929 tys. żołnierzy. Pewną słabością była wielonarodowość tych sił w których miało się znaleźć w sumie np. 192 tys. Niemców i 61 tys. Węgrów.
Lotnictwo czechosłowackie w 1938 r. posiadało 55 eskadr w tym: 21 myśliwskich, 13 bombowych i 21 rozpoznawczych. Dawało to 568 samolotów pierwszej linii i 233 zapasowe. Lotnictwo to zorganizowano w 7 pułków lotniczych dysponujących 76 lotniskami (choć część z nich była w budowie i rozbudowie) a z tej liczby 20 lotnisk pozwalało na operowanie bombowców. Razem z samolotami cywilnymi i szkolno-treningowymi Czechosłowacja dysponowała 1 514 samolotami.
Tymczasie Luftwaffe miała już nad potencjalnym przeciwnikiem przygniatającą przewagę ilościową i już wysoki poziom techniczny. Operacyjne siły Luftwaffe według stanu na 19 września 1938 r. miały: 810 samolotów myśliwskich, 247 bombowców nurkujących, 195 samolotów szturmowych, 1 235 bombowców, 222 samoloty dalekiego rozpoznania i 289 bliskiego rozpoznania, co dawało razem 2 998 maszyn z tego 2 542 były sprawne. Jak wykazała kampania wrześniowa, to właśnie niemiecka przewaga w powietrzu mogłaby stać się w tym niedoszłym konflikcie zbrojnym decydująca, lecz trzeba pamiętać, że nie była to jeszcze „ta Luftwaffe”, która zaatakowała Polskę. W czasie anschlussu Austrii w połowie marca 1938 r., Luftwaffe wystawiła tylko 12 dywizjonów myśliwskich, z których tylko 6 wyposażonych było w pierwotne, jeszcze niezbyt szybkie wersje samolotu Bf-109, 5 dywizjonów latało zaś na Ar 68 a 1 na He 51. Wzrost napięcia związany z kryzysem sudeckim spowodował, że wciąż rozbudowująca się i szkoląca pośpiesznie Luftwaffe, 1 lipca wystawiła dodatkowo 8 dywizjonów myśliwskich. Dzięki temu 19 września 1938 r., O. de B. Luftwaffe wykazywało, że z ogólnej liczby 810 myśliwców pierwszej linii, już 583 stanowiły Bf-109, z czego 510 było sprawnych. Jest oczywiste (podobnie jak później w wypadku Polski), że nawet w przypadku całkowitej bierności czeskich sojuszników na zachodzie, Niemcy nie mogli sobie pozwolić na skierowanie całości sił Luftwaffe do ataku na Czechy. Zapewne jednak zachodni sojusznicy byliby co najmniej tak bierni jak byli w wypadku wojny obronnej Polski w 1939 r., co pozwoliłoby Niemcom skoncentrować ogromną większość Luftwaffe nad Czechami.
Przewaga techniczna stroni niemieckiej bez wątpienia istniała, lecz w porównaniu z późniejszą kampanią w Polsce nie była jeszcze tak wielka. Niemcy nadal używali np. Ar 68, choć już tylko jako myśliwców nocnych. Niemieckie myśliwce Bf-109 stały się podstawowym typem sprzętu myśliwskiego od wiosny 1938 r., jednak te które mogłyby uczestniczyć w ataku na Czechosłowację, należałyby do modeli B, C i D typu Bf-109. Modele tych samolotów B-2, C-1 i D-1 rozwijały prędkość odpowiednio: 465, 470 i 524 km/h, na wysokości odpowiednio: 4000, 4500 i 3500 m. Na dodatek silnik DB 600 najnowszego modelu Bf-109D nigdy nie osiągnął zadowalających rezultatów. W tej sytuacji można przyjąć, że różnica prędkość (przy jednak ograniczonych możliwościach) między czeskimi a niemieckimi myśliwcami nie byłaby aż tak druzgocąca jak podczas naszej kampanii wrześniowej w 1939 r. , między PZL P-11 a Bf-109E. Czechosłowackie dwupłatowe myśliwce Avia B-534 napędzane silnikiem rzędowym o mocy 850 KM w zależności od odmiany rozwijały prędkości rzędu 380-390 km/h, a odmiana B-534 IV podobno nawet 405 km/h, czyli raczej prędkości zbliżone do polskich PZL P-24 produkowanych tylko na eksport. To jednak podaję tylko do zastanowienia, bo przecież o skuteczności myśliwców decyduje wiele innych czynników jak choćby wyszkolenie i taktyka, ale głównie to, czy Czesi nie dali by się zaskoczyć pierwszym niemieckim atakiem.
Czechosłowacja dysponowała też swoją własną „marynarką wojenną” i to nie jest żartobliwe, bo operowała ona na Dunaju, który jest dużą i długą rzeką, choć tylko na małym swoim odcinku Dunaj był słowacką rzeką graniczną. W czechosłowackiej flotylli dunajskiej znalazły się: 2 kanonierki uzbrojone w 150 mm działa wypierające po 540 ton, 1 monitor uzbrojony w 75 mm działa, 15-20 stawiaczy min, 9-10 ścigaczy oraz 20 uzbrojonych motorówek. Trzeba pamiętać, że przed zajęciem Czech wiele dokumentów zostało zniszczonych i wiele danych jest odtworzeniowych. Do tej pory nikt, ze 100% dokładnością, nie jest w stanie odtworzyć ugrupowanie jakie przyjęła armia czechosłowacka w chwili podpisania zdrady monachijskiej, która zakończyła jej istnienie.
Po anschlussie Austrii, Czechy znalazły się w strategicznym okrążeniu z trzech stron (tak jak nieco później Polska), jednak Słowacka część w tej sytuacji jawiła się jako stosunkowo bezpieczne zaplecze, do momentu, gdy z roszczeniami nie wystąpiły także Węgry i Polska. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji była Napoleona strategia walki z położenia środkowego, co Czesi rozumieli jako dawną husycką taktykę ofensywnego okola. Czechosłowacja miała pozorny atut w postaci sojuszu z ZSRR. Obłuda i dwulicowość Stalina są jednak dobrze znane i nie wiadomo na ile chciał on rzeczywiście pomóc a na ile znaleźć pretekst by wkroczyć do Polski i do Czechosłowacji, bo zapewne szybko byśmy się ich stąd nie pozbyli. Czesi zwracali się nawet do ZSRR o pomoc w celu odstraszenia Polski twierdząc, że wojska polskie rozwijają się wzdłuż całej wspólnej granicy i szykują się do ataku. Rosjanie zagrozili wypowiedzeniem paktu o nieagresji bez ostrzeżenia, lecz spotkali się z odpowiedzią, że rząd Rzeczypospolitej nie ma obowiązku tłumaczyć się ze swoich zarządzeń wojskowych i dobrze zna teksty zawartych układów.
2 maja 1938 r. rozpoczyna się oficjalna wizyta Hitlera we Włoszech. Podczas rozmów z Mussolinim Führer dostaje przyzwolenie do działań w sprawie Czechosłowacji. Również na początku maja strona czeska złożyła zapewnienia w polskim MSZ, o przyznaniu „takich samych praw mniejszości polskiej w Czechosłowacji, jakie zostaną przyznane przez rząd czeski jakiejkolwiek innej narodowości”
15 sierpnia podczas manewrów prowadzonych na poligonie Jüterbog, Hitler nastrajał psychicznie zgromadzonych oficerów, tłumacząc, że wkrótce rozwiąże kwestie czeską wszelkimi możliwymi sposobami z użyciem armii włącznie. W konsekwencji, trzy dni po tym wystąpieniu podał się do dymisji szef Sztabu Generalnego gen. Ludwig Beck, który oceniał przygotowania Wermachtu do wojny jako nie wystarczające a posunięcia Führera, za awanturnicze i nieodpowiedzialne. 27 sierpnia funkcję tę objął gen. Franz Halder.
K. H. Frank, jeden z przywódców Niemców sudeckich, otrzymuje od Hitlera 26 sierpnia 1938 r., polecenie wywołania incydentów i prowokacji a szczególnie w dniu 4 września tego roku. Już 2 września 1938 r. odbyło się spotkanie przywódcy Niemców sudeckich Henlaina z Hitlerem, podczas którego Führer poinformował go, że zamierza działać „jeszcze w tym miesiącu”, ale dokładnej daty nie podał.
Na spotkaniu w Berghofie, 3 września, Hitler omawiał z wojskowymi plany zajęcia Sudetów i poinformował, że realizację zamierzeń zaplanowano na 1 października. Jeszcze we wrześniu do akcji nacisku na rząd w Pradze włączyła się sama III Rzesza żądając przeprowadzenia plebiscytu na obszarach Sudetów. Na polecenie Goebbelsa, prasa niemiecka rozpoczęła propagandową nagonkę na rząd Czechosłowacki a głównie koncentrując się na prezydencie Edwardzie Benešu. Tak jak wcześniej w Austrii, podsycane i wyposażane przez hitlerowców elementy wywrotowe w Sudetach, ale i w innych częściach kraju rozpoczęły akcje sabotażowe i dywersyjne.
Przywódcy sudeccy a tym bardziej niemieccy zostali zaskoczeni, gdy prezydent Czechosłowacji Edvard Beneš, 5 września przyjmuje żądania Niemców Sudeckich i daje im rzeczywistą autonomię. Zrobił to pod naciskiem „sojuszników”, czyli Anglii i Francji. Niemcy natychmiast zaczęli nerwowo szukać pretekstu do zerwania rozmów z Czechami.
Podczas zjazdu NSDAP, 12 września 1938 r., Führer podczas przemówienia zapewniał, że nie opuści Niemców sudeckich w walce przeciwko Czechom. Na drugi dzień Niemcy sudeccy przeprowadzili szereg zaplanowanych prowokacji a rząd Czechosłowacji wprowadził stan wojenny.
Ponieważ popierani przez Berlin Niemcy sudeccy wysuwali projekt zorganizowania plebiscytu, który miał przesądzić o przyłączeniu części terytorium ČSR do Rzeszy, polski minister Józef Beck by spowodować także wystąpieniem Polaków mieszkających w Czechosłowacji z identycznym żądaniem plebiscytu o przyłączeniu spornych terenów do Polski. Jednocześnie rozesłał też do polskich ambasadorów u boku wielkich mocarstw polecenie działania w kierunku włączenia tych polskich plebiscytów do ogólnego programu rozwiązania sprawy Czechosłowacji.
Premier W. Brytanii Arthur Neville Chamberlain, na spotkaniu z Hitlerem 15-16 września 1938 r., zgodził się pośredniczyć w pokojowym rozwiązaniu sporu. Hitler zobowiązał się, że nie podejmie działań zbrojnych bez wcześniejszej konferencji. Chamberlain zadeklarował, że postara się przekonać Francuzów do zgody by dokonano plebiscytu w Sudetach. Jednak już wcześniej premierzy brytyjski i francuski uzgodnili, bez konsultacji a tym bardziej zgody Czechosłowacji, że tereny zamieszkałe przez Niemców w ponad 50% przekazane zostaną III Rzeszy.
Już w cztery dni później nastąpiła seria krwawych incydentów zorganizowana przez Niemców w Czechosłowacji. 21 września, pod naciskiem brytyjskiej i francuskiej dyplomacji, Czesi godzą się na ustępstwa terytorialne wobec Niemiec. Na drugi dzień, gdy Chamberlain spotkał się z Hitlerem w Godesbergu, z niemałą satysfakcją zapewniał, że niemal wszystkie roszczenia niemieckie zostaną spełnione usłyszał: „przykro mi, herr Chamberlain, ale nie mogę w tym dalej uczestniczyć. Po wydarzeniach z ostatnich dni, takie rozwiązanie już nie może być brane pod uwagę”. Hitler podkreślił też, że bez uwzględnienia roszczeń terytorialnych Polski i Węgier nie może podpisać paktu o nieagresji z Czechosłowacją. Następnego dnia 23 września 1938 r., po wymianie korespondencji, Hitler już bez zahamowań przedstawił swoje memorandum z dobitnymi żądaniami szerokich pasów obszarów czeskich od północy, zachodu i południa, oraz by Czesi wycofali się z terenów Sudetów do dnia 1 października. Żądania te dotyczyły nawet części Śląska Cieszyńskiego z rejonem Bogumina i miasta Frýdek. Premier brytyjski obiecał przekazać propozycję dalej. Została ona później zadziwiająco zgodnie odrzucona zarówno przez gabinet brytyjski, francuski, jak i czechosłowacki. W następnych dniach żądania te Hitler wspierał groźbami „zdruzgotania Czechosłowacji”.
Jednak po informacji o powszechnej mobilizacji armii czeskiej Führer dokonał kolejnej wolty, udając dobre intencje i zobowiązał się, iż nie dokona żadnej akcji zbrojnej dopóty, dopóki Chamberlain nie przekaże jego memorandum rządowi Czechosłowacji. W domyśle – liczył na kolejne naciski ze strony „sojuszników”.
Nastroje euforii wśród Niemców sudeckich wywołała pogłoska o przyjęciu przez rząd w Pradze francusko-brytyjskiego planu rozwiązania problemu sudeckiego. W rejonach nadgranicznych przed liniami czeskich umocnień pojawiły się flagi ze swastyką. Za zgodą czeskich lokalnych władz, nocą z 21 na 22 września przedstawiciele Niemców sudeckich przejęli służbę bezpieczeństwa i porządku. Nie było to trudne na przygranicznych obszarach, gdyż Niemcy stanowili tam większość mieszkańców i swych reprezentantów we władzach. Placówki czechosłowackiej straży granicznej, służby celnej i policji zostały wycofane za linie umocnień. Ich miejsce zajęły umundurowane bojówki SDP.
W Czechach napięcie wzrastało z godziny na godzinę. 21 września w stolicy Czechosłowacji odbywały się masowe demonstracje ludności, która wyrażała swój sprzeciw wobec przyjęcia planu brytyjsko-francuskiego. Tłumy ludności zebrane wokół Hradczyn domagały się ustanowienia dyktatury wojskowej na czele z gen. Syrovym. Na drugi dzień 100-tysięczny tłum zgromadzony przed parlamentem domagał się ustąpienia rządu premiera Hodży. Wieczorem rząd rzeczywiście podał się do dymisji i gen. Syrovego przystąpił do tworzenia rządu jedności narodowej, jednak za aprobatą prezydenta Benesza nadal funkcjonował „gabinet cieni” byłego premiera Hodży.
23 września 1938 r. w Czechosłowacji ogłoszono mobilizację powszechną. Liczba powołanych osób pod broń, jest niepewna, ale była dużo większa niż udało się zmobilizować w Polsce przed niemiecką agresją na nasz kraj. Było to około 1 500 tys. ludzi, w tym prawdopodobnie ok 300 tys. Niemców, 90 tys. Węgrów i 10 tys. Polaków. Przywódca Niemców sudeckich Henlein wezwał oczywiście Niemców a szczególnie członków swojej partii SDP do unikania mobilizacji.
We Francji przeprowadzono częściową mobilizację, tzw. „kartkową”, co podniosło liczebność armii tego kraju o ok. 600 tys. żołnierzy. W. Brytania zarządziła stan pogotowia w swojej marynarce wojennej a Włochy postawiły w stan pogotowia marynarkę wojenną i zaczęły koncentrację wojsk na Sycylii i w Libii.
Czesi poczuli się pewniej. 24 września minister spraw zagranicznych Krofta mówił do grupy zagranicznych dyplomatów: „Nowe ustępstwa z naszej strony teraz, kiedy mobilizacja jest w toku, są niemożliwe. Mamy już poza sobą niebezpieczną fazę, trzymamy sytuację militarną pewnie w swym ręku. Wcześniej spodziewaliśmy się ataku Luftwaffe, który miałby na celu zakłócenie koncentracji naszych wojsk. To się jednak nie stało. Powstrzymanie się Niemiec od akcji należy uważać za znak słabości. Jeżeli mobilizacja nasza będzie przebiegała normalnie jutro i pojutrze, to 40 dywizji czeskich będzie gotowych stawić czoła 80 dywizjom niemieckim”[3] . Jak widać, to nie kwestie militarne a polityka miały zdecydować o losie Czechosłowacji.
Dopiero w notatce z 25 września w nocie rządu czeskiego proponującą „przyjazne rokowania z rządem polskim”. W tym dokumencie Praga po raz pierwszy od bardzo wielu lat, dostrzegła możliwość „osiągnięcia prawdziwego przymierza między Polską i Czechosłowacją” – było już jednak za późno.
Londyńskie rozmowy przedstawicieli W. Brytanii i Francji przeprowadzone 25 września ujawniły brak gotowości do podjęcia solidarnej akcji w obronie Czechosłowacji. Na taką ewentualność dyplomacja polska była przygotowana już od dawna. Na drugi dzień wysłannik premiera Chamberlaina przekazał Hitlerowi list, który miał go przekonać o potrzebie spokojnego rozpatrzenia kwestii sudeckiej. W odpowiedzi Hitler uciął dyskusję wybuchem gniewu i obrzucił wyzwiskami Beneša i Czechy. Zażądał przyjęcia przez Czechów jego memorandum oraz przedstawił ultimatum: terytorium Sudetów musi być odstąpione III Rzeszy najpóźniej w dniu 1 października. Na odpowiedź Führer dał Czechom czas do 28 września do godziny 14.00, inaczej Niemcy zajmą Sudety siłą. Już półtorej godziny później w Pałacu Sportowym wrzeszcząc do 25-tysięcznego tłumu zrzucił wszelkie winy na Beneša, co było sprytnym wybiegiem, gdyż nie atakował całego narodu czeskiego a jednocześnie zapewniał o swoich pokojowych intencjach. Po chwili ciepło podziękował Chamberlainowi za jego wysiłki zmierzające do zapobieżenia konfliktowi zbrojnemu, ale na koniec oświadczył, że jego cierpliwość jest na wyczerpaniu i wszystko jest w rękach Beneša „Pokój albo wojna!” Jeszcze tego samego dnia 26 września Hitler zdążył nakazać szefowi OKW gen. Keitlowi przeprowadzenie niejawnej mobilizacji dalszych 5 dywizji oraz nakazał wyznaczonym do ataku oddziałom przemieścić się do wyznaczonych rejonów. Wydano rozkaz zajęcia przez wojska niemieckie kilku niewielkich wybrzuszeń w granicy niemiecko-czeskiej, natomiast bojówki Henleina otrzymały polecenie wzmożenia akcji dywersyjnych w Sudetach.
Wieczorem tego dnia najpierw radio brytyjskie nadało ostrzegawczy wobec Niemców komunikat, ale zaraz po nim przemówił Chamberlain dziękując za ciepłe słowa pod jego adresem, za wysiłki Hitlera dla utrzymania pokoju a w zamian za powstrzymanie użycia siły deklarował, że gotowa jest gwarantować wykonania obietnic danych przez Pragę. Otwarcie określiło to prawdziwą postawę Anglii.
Mimo tej ciepłej pogawędki na odległość na drugi dzień, 27 września kolejny list od Chamberlaina został przez Hitlera zignorowany a żądania z naciskiem powtórzone. Wieczorem odbyła się w Berlinie parada wojskowa z udziałem oddziałów dywizji pancernej obliczona na wywarcie presji na zagranicznych obserwatorach wojskowych, jednak sami mieszkańcy Berlina wykazują wstrzemięźliwość. Tego samego dnia rząd brytyjski wykonał kolejny pusty gest, zarządzając mobilizację marynarki wojennej.
Rząd Polski w dniach 27-29 września, przewidując niemiecką akcję zbrojną, negocjował w Berlinie linię rozgraniczenia wojsk niemieckich i polskich pragnąc by Bogumino pozostało po stronie polskiej. Wysiłki w tym kierunku odniosły skutek i polski wiceminister Jan Szembek pod datą 29 września zanotował: „wygraliśmy już w stosunku do Niemiec sprawę Bogumina”. Było to jednak pyrrusowe zwycięstwo. Trzeba pamiętać, że mieliśmy z Czechami rachunki do wyrównania i oczywiście o Polakach poza naszymi granicami należało pamiętać. Jednak przecież zdawano sobie sprawę, że naszą kością niezgody z Niemcami jest WM Gdańsk, ludność niemiecka mieszkająca np. w polskiej części pomorza, czy już wysuwane projekty budowy przez pomorze eksterytorialnych autostrad czy tras kolejowych. Spodziewano się, że następną ofiarą Hitlera może być Polska a z drugiej strony chciano naiwnie wierzyć w słowne zapewnienia i ofert przedłużenia paktu o nieagresji. Stając po stronie rozbójnika staliśmy się kimś z jego bandy. Już podczas negocjacji z Hitlerem staliśmy się obiektem ataków zachodnich polityków, że polska postawa nie sprzyja rozwiązaniu konfliktu a wręcz zaognia sytuację. Patrząc na współczesna postawę premiera Donalda Tuska w kwestii Ukraińskiej, należy uznać, że wyciągnęliśmy wnioski z lekcji historii. Mamy przecież z Ukraińcami zadawnione rachunki. Była Rzeź Wołyńska, a nawet współcześnie niektórzy z nich domagają się przyłączenia południowo wschodniej Polski do Ukrainy. Szczęśliwie jesteśmy ponadto.
W III Rzeszy zapowiedziano mobilizację a świat stanął na krawędzi wojny. W Na drugi dzień gorączkowe próby powstrzymania wojny prowadzone prze rządy zachodnie, pozornie przynoszą rezultat, gdyż na prośbę rządu brytyjskiego mediacjami podjął się zająć włoski przywódca Benito Mussolini. Jedynie na dwie godziny i dwadzieścia minut przed upływem ultimatum Duce proponuje swoją mediację. Hitler przyjmuje ją i wydaje oświadczenie, że na prośbę jego „wielkiego przyjaciela i sojusznika, signora Mussolini”, odkłada ogłoszenie mobilizacji wojsk niemieckich o 24 h. Przywódca Niemiec zaprosił premierów Włoch, W. Brytanii i Francji do Monachium. Europa odetchnęła z ulgą, a jednak będą rozmowy! Przybywających do Monachium witają wiwatujące tłumy, ale nie ma to nic wspólnego z propagandą Goebbelsa. Entuzjazm był szczery, bo ogromna większość Niemców zwyczajnie nie chciała wojny.
Warszawska prasa zaczęła rozpisywać się o krwawych prześladowaniach Polaków w Czechosłowacji i o nieuchronnym przyłączeniu Zaolzia do ojczyzny. Prasa sanacyjna nie jest wolną prasą, ale daleko polskiemu systemowi do niemieckiego i można przyjąć, że intencje redaktorów gazet są zarówno szczere jak i poprawne politycznie. Jak widać, bardzo łatwo wpaść w retorykę wojenną. Bliskie rządowi gazety przedstawiają żądania Berlina jako neutralne, niekiedy wręcz z nutą życzliwości. Czy można się dziwić temu co obecnie wypisuje rosyjska prasa o Ukrainie i Polsce? Ich imperium odradza Putin a przecież trzeba to sobie wszystko jakoś zracjonalizować i uzasadnić. Bolące kwestie odrzucić a winę zrzucić na innych, jednak nie służy to pokojowi.
Wieczorem 28 września premier Chamberlain w brytyjskim radiu z troską mówił o absurdzie wojny, która mogłaby wybuchnąć "z powodu kłótni w odległym kraju, między ludźmi, o których nic nie wiemy".
Początek Monachijskich rozmów wyznaczono na godzinę 15.00. Było w nich wiele tragikomicznych sytuacji, np. Chamberlain zadał pytanie, czy bydło pasące się w Sudetach ma pozostać na pastwiskach, czy może być przepędzone w głąb Czech? Na to Hitler wpadł we wściekłość… W innym wypadku gdy już chciano podpisać układ okazało się, że reprezentacyjny kałamarz Hitlera jest pusty i trzeba było szukać innego.
Dzień 29 września 1938 r. był rozstrzygający. Zapamiętał tę datę cały świat a szczególnie Niemcy, choć sam układ podpisano już następnego dnia, ale z datą wcześniejszą. Pomijając towarzyszące osoby w obradach uczestniczyli Chamberlain, Daladier, Hitler i Mussolini. Ten ostatni poszedł po najmniejszej linii oporu i pisemne propozycje rozstrzygnięcia sporu, które przekazał mu Hitler, przedstawił jako własną propozycję kompromisu. Na tym dokumencie oparto całą dyskusję. Wszyscy dwulicowo udają, że widzą w Mussolinim bezinteresownego męża opacznościowego, rozjemcę i zwolennika pokoju, choć był on sojusznikiem Hitlera. Wszyscy obecni opowiadali się przeciwko rozwiązaniom siłowym. Około godziny 2.30 w nocy, już 30 września, podpisano projekt porozumienia. W stosunku do żądań Niemiec poprawki były czysto kosmetyczne. „Sojusznicy” wywarli presję na rząd Czechosłowacji, który jako słabe ogniwo sporu, poddał się i ustąpił. W ten sposób ponad głowami Czechów zadecydowano o rozbiorach Czechosłowacji. Układ monachijski po roku 1945 został uznany przez państwa koalicji antyhitlerowskiej za nielegalny.
W wyniku układu monachijskiego przyłączono do III Rzeszy 28 943 km² wykrojone z Czech, Moraw i Śląska, co stanowiło niemal 40% ich powierzchni. Zamieszkiwało tam 2 819 000 Niemców i 727 000 Czechów. Na terenie Czechosłowacji pozostało ok. 360 000 Niemców, z tego 156 000 na Słowacji i Rusi Zakarpackiej. Granicę czechosłowacko-niemiecką III Rzesza wytyczyła arbitralnie. Z końcem roku 1938 terytorium III Rzeszy liczyło już 583 200 km², zamieszkiwane zaś było przez ludność liczącą 79 milionów. Potęga niemiecka rosła w siłę a stryczek wojny zaciskał się na szyi Francji i Anglii.
Czy Hitlerowi było dość? Czy został zaspokojony? Ależ skąd! Już 21 października wydał dyrektywę dla Wehrmachtu o przygotowaniach do:
1. Zabezpieczenia granic Rzeszy Niemieckiej i ochrony przed niespodziewanym atakiem z powietrza
2. Likwidacji pozostałości po państwie czeskim
3. Okupacji Memellandu…
Dla wyjaśnienia ziemie Memellandu, odnoszą się do Kłajpedy i okolic, gdyż Niemcy nazywają Kłajpedę Memel a utracili go w wyniku traktatu wersalskiego. Już 24 października Niemcy przedstawili Polsce żądanie przyłączenia Gdańska do III Rzeszy oraz wybudowania eksterytorialnej linii kolejowej i autostrady tranzytowej łączącej centralną część Niemiec z Prusami Wschodnimi. Itd.
Zajmując w 1939 r. Czechosłowację Hitler zdobył bez walki ogromne ilości wyposażenia i uzbrojenia gotowego do użycia i z dużymi zapasami wojennymi, jak :
- 1582 samoloty;
- 501 dział przeciwlotniczych;
- 2175 haubic i armat polowych (ciężkich i lekkich);
- 785 moździerzy;
- 468 wozów bojowych;
- 43 876 karabinów maszynowych;
- 1 090 000 karabinów i karabinków;
- 114 000 pistoletów;
- ponad 3 miliony naboi artyleryjskich;
- itd.
Jak niektórzy twierdzili było to dość by wystawić 35 nowych dużych jednostek taktycznych[4] , jednak z uwagi na standardy niemieckie była to liczba mocno przesadzona. Tak czy inaczej było to poważne wzmocnienie Wehrmachtu. Największym zyskiem był jednak czeski przemysł zbrojeniowy, który podczas wojny sumiennie produkował na potrzeby Wehrmachtu. Przyszli alianci patrząc krótkowzrocznymi kategoeiami i chcąc uniknąć szybkiego wybuchu wojny, przystawili sobie przysłowiowy pistolet do głowy i w niedalekiej przyszłości rekwizyt ten o mało nie wypalił. Z każdym zdobytym krajem, aż do agresii na Rosję Wermach jedynie rósł w siłę.
Wracającego do Włoch Mussoliniego witały wiwatujące tłumy. Wszyscy uważali go za bohatera, który kolejny raz uratował pokój. Tylko Mussolini robił dobrą minę do złej gry ale pod nosem posyłał kąśliwe zdania na temat swoich rodaków. Nazywał ich głupcami. On nie chciał pokoju! On przecież chciał wojny!
Chamberlain stał się aktorem pokazywanej do dzisiaj żenującej burleski. Po powrocie do kraju na lotnisku, otoczony tłumem dziennikarzy i filmowców, powiewał świstkiem papieru i twierdził, że właśnie wraz z "Panem Hitlerem" uratował pokój. Była to iluzja w której chciał się znaleźć.
Rosja podjęła obecnie zadziwiająco podobną światową grę, której koniec może okazać się równie tragiczny.
Bibliografia:
Władysław Kozaczuk "Wehrmacht 1933-1939", Warszawa 1985
Jerzy Wiechowski "Spór o Zaolzie", Warszawa 1990
Latnik F.K. "Walka o Śląsk Cieszyński w 1919 r.", Cieszyn 1934
Umlcené zbrane Československe zbrojni wyroba 1918-1939, Praha 1966
Zagórniak M. "Wojskowe aspekty kryzysu czechosłowackiego 1938 roku", Kraków 1966
Batowski H. "Austria i Sudety 1919-1938. Zabór Austrii i przygotowania agresji na Czechosłowację", Poznań 1968
Beneš E. „Mnichovské dny”, Praha 1968
[1] Mały Rocznik Statystyczny, Warszawa 1938 r.
[2] Biuletyn MSZ „Polska a Zagranica”, 1936 r.
[3] F. Barber, Europäische Politik 1933-1938 im Spiegel der Prager Akten, s. 172
[4] Polskie Siły Zbrojne, Londyn 1951, s. 243
Podstawa prawna: Artykuł ma zadania dydaktyczno-naukowe i ma na celu krzewienie wiedzy oraz analizę krytyczną, w dążeniu do wyjaśnienia wszystkich faktów. Autor zastrzega sobie stosowanie form dozwolonego użytku publicznego, jak np. prawo cytatu. Jednakże wszystkie osoby, które uznałyby się za pokrzywdzone, autor prosi o kontakt, w celu wyjaśnienia i ewentualnego usunięcia dzieł, które byłyby objęte prawami własności.